Była sobie raz Baba...

która czasami szyła patchworki. A nieustannie marzyła o jakimś jasnym, wielkim, gwieździstym patchworku na własne łóżko. Ale wszystko co uszyła gdzieś znikało po ludziach i bida nie miała swojej narzuty. I już się zabierała za szycie, już wybierała tkaniny, umawiała się nawet z inną Wariatką patchworkową na pożyczanie stopki do pikowania aż tu nagle? Znalazła to oto cudo!! Za śmieszne pieniądze. Jak widać nie dane jej szyć dla swego domu. Patchwork właśnie się pierze a Baba się raduje :):):):):)




Jak już się nacieszę to zabiorę się za szycie:)