Bal z fajerwerkami

To był taki śliczny dzień. Słońce świeciło radosnymi promykami a na niebie nie było ani jednej chmurki. Tośka jak co rano wyjrzała prze okno.
– Jaka ładna pogoda – krzyknęła. Huraaa, hurraaa, hurraaa – zawołała
Cieszyła się bardzo, z tej słonecznej aury, bowiem od kilku dni padały deszcze i nie mogła wychodzić na podwórko. Cierpiała siedząc w domu i marząc o spacerach, zabawach na huśtawce, w piaskownicy i w parku.
– Pójdziemy na długi spacer? – dobrze Mamo ? – Pójdziemy ????
– Dobrze, pójdziemy, ale musisz zjeść pożywne śniadanie, aby mieć dużo sił do tych podwórkowych zabaw – zaśmiała się Mama.
– No to siadam do jedzenia – krzyknęła Tośka i natychmiast wgramoliła się na krzesło, stojące przy stole. Na talerzu leżały dwie kanapki z dżemem. Tośka uwielbiała „dżemik” truskawkowy.
– Mniammmmmmmm, mniammmmmmm – szeptała pod nosem podczas jedzenia. Jadła szybko bo marzyła już o podwórku.
– Już zjadłam Mamo – zawołała radośnie i pobiegła do przedpokoju włożyć kolorowe buciki.
– Idziemy? Mamo? Choć! Idziemy już!
– No już, już tylko spakuję nasze rzeczy. – Mama włożyła do torebki kilka zabawek, butelkę z wodą mineralną oraz sweterek Tośki i parasol.
– Mamo po co nam te rzeczy? Przecież jest ładna pogoda – zapytała ze zdziwieniem Tośka.
–We wczorajszej prognozie zapowiadano burze, więc trzeba być przygotowanym – odpowiedziała Mama.
– Burze? A co to jest ta burza? – pomyślała Tośka, ale nie zdążyła zadać pytania bo była już na podwórku, gdzie czekało na nią wiele atrakcji. Bawiła się w najlepsze, wraz ze swoimi koleżankami i kolegami gdy nagle zrobiło się chłodniej. Słońce schowało się za chmury, niebo pociemniało i zaczął lekko kropić deszcz.
– Tosiu ! – zawołała Mama – musimy uciekać do domu. Zaraz będzie straszna ulewa.
Nagle coś błysnęło jakby ktoś zrobił zdjęcie.
– Co to było ? co to było? – chciała zapytać Mamę Tosia, ale nagle coś huknęło i zadudniło i Tośka bardzo się wystraszyło. Podbiegła do mamy i wtulił się w nią.
– Mamo co to było? Boję Się bardzo? Co to? – pytała z płaczem Tośka.
– Nie bój się Kochanie to tylko burza – pocieszała ją Mama, głaskając po główce.
– Chodźmy do domu. W domu burza nic nam nie zrobi.
Kiedy weszły do mieszkania było znacznie mniej słychać te huki i dudnienia i fleszy też nie było juz na niebie widać.
– Mamo ja nie lubię tej burzy. Niech ona sobie już idzie! – płakała Tośka.
– Chodź córeczko, chodź do okna coś Ci pokażę – zaprosiła ją Mama.
– Ale co?
– No chodź.
– Boje się !
– Nie bój się, chodź to zobaczysz coś fajnego.
I Tośka podeszła powoli do okna balkonowego. Było z niego widać całe zachmurzone, czarne, smutne niebo.
–Brzydko – powiedziała.
Ale popatrz na te drzewa – powiedziała Mama. Co one robię ?
– Wyginają się na wietrze – odparła Toska od niechcenia
– Nie Tosiu. One tańczą.
– Tańczą ? – zdziwiła się Tośka
– Tańczą z wiatrem. Dzięki burzy drzewa i kwiaty tańczą.
– A czemu one tańczą? Jest brzydko i nie ma się z czego cieszyć. Ja tańczę tylko jak jest mi miło, dobrze i radośnie
– Ale im jest radośnie – zapewniała mama
– Jaka to?
– Zobacz pada deszcz. Podlewa kwiaty i drzewa. One się cieszą bo mogą się napić.
– O zobacz Tośka błysnęło się. O zagrzmiało. Patrz to przecież fajerwerki – zawołała mama
– Jak to fajerwerki ?
– No przecież kiedy drzewa mają bal, muszą mieć fajerwerki. Żaden porządny bal nie może odbyć się bez sztucznych ogni – zapewniała Mama.
– To nie trzeba się bać tej burzy ?
– No pewnie, że nie!
– Tylko dlaczego jest tak ciemno i szaro? – dopytywała niepewnie Tośka
– No jak to czemu, aby było dobrze widać blask fajerwerków.
– To nie trzeba się bać tej burzy ? – powtórzyła Tośka
– No pewnie że nie ! Burza jest potrzebna. Zobacz jak wiele szczęścia daje przyrodzie. Drzewa aż tańczą z tej radochy.
–Wiesz Mamo. Jak tato przyjdzie z pracy to mu opowiem wszystko o tej burzy. Powiem żeby się nie bał, bo jak jest burza to pada deszcz, który daje pić drzewom i one wtedy tańczą na wietrze z tej radości. Mają taki bal z fajerwerkami.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja chyba też przestałam się bać burzy.:)
Buziaki dla Tośki od ciotki Joli

Anonimowy pisze...

no ładnie - niech pada dalej deszczyk radosnych opowiadań! z pozdrowieniem wujek Przemek i ciocia Paula

Anonimowy pisze...

pięknie to opisalas