Takie tam różności

 
Czasu nie ma na jakiś porządny post, przy którym moglibyście herbatkę wypić, ciacho zjeść, poczytać i odpocząć. Ostatnie robótki są z tych szybkich i nieobfotografowanych właściwie bo jak jest czas na robienie zdjęć to światło niewłaściwe. Ach te jesienne wieczory. Raczę Was więc zdjęciami kiepskiej jakości. Cały czas walczę z nauką warkoczy. Ten powyżej nawet mi  wychodzi. Robi się przyjemnie. Zastosuję go w poprzek do ocieplacza. Poniżej takie coś nie wiadomo co z "Padisacha" szarego - chyba pójdzie do sprucia. Oliwkowa chusta, która  w naturze prezentuje się całkiem przyzwoicie, poszła w dobre ręce. A szal z na-filcowanymi listkami jest dla mnie i nikomu go nie oddam bo ciepły i twarzowy.



A dzisiaj kupiłam piękną wełenkę w jeszcze piękniejszym kolorze i będę robić wielką ażurową, lekką chustę. Miłego sobotniego popołudnia wszystkim życzę:) 

1 komentarz:

Anka pisze...

Świetne robótki!