Uciekająca wena

Cieplutki pulowerek na jesienne wieczory. Hm... Powstawał dosyć długo, bo jakoś tak od początku mi nie szła robota. Najpierw pomyliłam druty i zorientowałam się w połowie roboty, że coś za sztywne jak na wdzianko dla 6 miesięcznego bobasa. Sprułam. Zaczęłam na grubszych drutach ale oczek nie odjęłam i wyszedł o 1/2 za szeroki - jakaś zaćmiona ostatnio jestem - jednak tym razem nie prułam. Przecież Tośka urośnie do niego i to pewnie szybciej niż mi się zdaje. Niech pulowerek czeka. No ale trzeba go wykończyć a jakoś nie mam weny - zwiała. Może się przestraszyła, ze znowu coś sknocę przy tym nieszczęsnym pulowerze. Zatem niech czeka i na Tośkę, i na wykończenie.


Brak komentarzy: